czwartek, 29 kwietnia 2010

A dziś będę Marudą

Jestem galaretą, przewrażliwieńcem, choleryczką. Jak jest źle to olaboga, jak jest dobrze to impreza do rana. No taka jestem i nie mówię tego kokieteryjnie, żebyście zaprzeczali. Jestem przy tym zupełnie funkcjonalna, więc może odrobinę przesadzam, a może nie.

Mówię o tym dlatego, że jestem też zazdrośnicą- zazdroszczę ludziom, ktorzy tacy nie są. Zazdroszczę ludziom solidnym, zdrowo myślącym i nie robiącym końca swiata z każdego problemu. Mam koleżankę, której wszystko układa się delikatnie mówiąc tak sobie. I praca taka nijaka i życie prywatne częściej pod wozem niż na nim. Ona się nie załamuje, wszystko przyjmuje jako kolejną rzecz, która jej się przytrafia i którą trzeba się zająć i tyle. Ja zanim zabiorę się za rozwiązywanie problemu to najpierw sobie popłaczę (o ja biedna), ponarzekam (to takie niesprawiedliwe) i dopiero jestem w stanie spojrzeć w "twarz" problemu. Wolałabym stać na ziemi wszystkimi dziesięcioma nogami.

Znam osoby, znam wiele osób, w porównaniu do których to ja właśnie stoję twardo na ziemi, a one dryfują gdzieś w chmurach. Ale ja chciałabym bardziej, więcej. Może potrzebuję naprawdę jakiegoś kursu pewności siebie, asertywności, a najlepiej żeby ktoś powiedział mi czego chcę, bo szukanie mnie męczy.

Valley of Fire, czyli jeszcze raz pustynia

Definitywnie jes coś niesamowitego w tym miejcu i nie chodzi tylko o piękno. Wydaje mi się, że odczuwa się tam spokój duszy, zespolenie z naturą, ale bez żadnych przesadnie wzniosłych ochów i achów. Po prostu jest się częścią czegoś większego. Często można zupełnie zapomnieć, że całkiem niedaleko jest XXI wiek, że są jeszcze jacyś ludzie. Telefony komórkowe oczywiście nie maja zasięgu, z resztą po co. Osy zlatują isę do każdej kropli wody, a także do słodkiego zapachu kwiatowego balsamu do ciała. Ciągle musiałam się od nich oganiać.









wtorek, 27 kwietnia 2010

Mów mi Chwalipięta

Ostatnie dni, a nawet tygodnie to huśtawka- raz rozpacz, raz ekstaza. Zastanawiam się czy moja Anielica nie ma przypadkiem depresjii dwubiegunowej. Albo upija sie i co rusz a to jest pijana, a to ma kaca.
Jedna pewna rzecz: lubię być studentką. Na zajęcia chodzę wieczorami, więc zazwyczaj jestem zmęczona po całym dniu pracy, ale i tak lubię tam być. Może dlatego, że na razie biorę tylko jedną klasę, więc nie jest to jakieś straszne obciążenie. Mam nadzieję, że nastepne semestry nie będą dawać mi się bardziej we znaki.
Zastanawiałam się ostatnio, czy ja lubię się uczyć tak po prostu, czy chodzi tylko o to, że idzie mi świetnie. Jestem z siebie serio dumna, a wyniki mam lepsze niż się spodziewałam. Po ostatnim teście profesor napisał do mnie maila, że dostałam 98%. Moją pierwszą myślą było: Co schrzaniłam, że zabrakło mi dwóch procent!? Tym bardziej skwasiłam sie jak wypisywał na tablicy średnia ocen w grupie- 72%. 100% dostała tylko jedna osoba. No, żesz! Dlaczego nie ja! Dwa procent, aaaa! Okazało się, że tą jedyną osobą byłam jednak ja, a profesorowi coś się pomyliło w mailu do mnie :) Pękłam z dumy i radości. Matematykę miałam ostatnio 13 lat temu. Nawet rzeczy, które kiedyś wiedziałam "zapomniały" mi się dawno. Musiałam sobie dużo przypomnieć, żeby móc uczyć się zupełnie nowych rzeczy. Nie przychodzi mi to ot tak sobie po prostu, jak to niektórym w mojej grupie sie wydaje. Tymczasem ponad połowa klasy odpadła. Na kilku pierwszych zajęciach sala była pełna, a spóźnialscy musieli pożyczać krzesła z klas obok. Termin wypisywania się z zajęć bez konsekwencji minął 20 kwietnia i od tamtej pory w sali jest luźno. Uff, no to się pochwaliłam :)

A teraz jeszcze kilka zdań z innej beczki. Czytam właśnie "Eat , Pray, Love" E. Gilbert, czytadło bardzo popularne w ostatnich latach. Chociaż wlaściwie dopiero zaczęłam, to mam już jakieś "ale" do tej książki. Po pierwsze autorka chce uchodzić za uduchowioną i na pewno za taką uchodzi w oczach wielu osób. Dla mnie jednak wiele tych jej przeżyć duchowych to zwykłe przesądy. Rozumiem poszukiwanie szczęścia i chęć zrozumienia samej siebie, ale czytanie z ręki? Serio? Mimo wszystko zamierzam doczytac książkę do końca, więc możliwe, że się jeszcze powymądrzam.

PS. Witam w nowym miejscu, jak Wam się podoba?